środa, 28 lutego 2018

Poznajcie Gorlana

Cześć i czołem! Jako, że obietnice trzeba spełniać, dzisiaj powiem wam coś więcej na temat Tropiciela. Zacznę od tego, że pomysł powstał na kilka tygodni po zakończeniu historii Blitza, o której pisałem we wcześniejszym poście. Będzie to historia pewnego chłopaka imieniem Flojd, który po stracie rodziców staje się jednym z członków Gildii Tropicieli. Pod swoje skrzydła przyjmie go Gorlan - Tropiciel, który pod swoją opieką ma północną osadę Naradel. Mistrz Gorlana - Kiren, który mieszka razem z nim, jest natomiast starym przyjacielem i towarzyszem broni, ojca Flojda - Trona. W taki z lekka zakręcony sposób chłopak zacznie szkolić się na jednego z najlepszych wojowników w królestwie Gandii.

Pomyślałem, że dobrym pomysłem będzie jeśli przedstawię wam każda z tych postaci z osobna krótkimi fragmentami tekstu jaki powstał do tej pory. Dzięki temu poznacie styl, w którym pisze jak i bohaterów opowieści. Nie przedłużając, zostawiam was z Gorlanem, a ja życzę miłej lektury.




"...Jego ojciec zginął podczas największego najazdu Graulów na wyspę, gdy on sam zaczynał dopiero stawiać pierwsze kroki, czyli jakieś trzydzieści lat temu. Niestety w pamięci nie utkwiło mu nic związanego z ojcem. Pozostały mu jedynie opowieści matki i zasłyszane historie od mieszkańców osady, którzy zawsze mówili o nim dobre słowa. Nie usłyszał nigdy niczego, co mogłoby świadczyć o tym, że jego ojciec był złym człowiekiem. Wyobrażenie jakie powstawało przez lata w jego głowie odwzorowało się w rzeczywistości, gdy po stracie matki, w wieku dwunastu lat pod swoje skrzydła przygarnął go tajemniczy, ubrany w czarny płaszcz człowiek, który wedle tego co mówił, był bratem jego rodzicielki i tym samym jego wujem - jedyną rodziną jaka mu pozostała. 
Od tamtego czasu jego życie diametralnie się zmieniło. Świat w którym żył jego wuj Kiren, owiany był nieustępującą tajemnicą, spokojem i precyzją we wszystkich aspektach życia. Każdy dzień, choć wydawał się być taki sam jak poprzedni, był inny. Z każdym dniem uczył się czegoś nowego i z każdą chwilą, w siłę rosły jego umiejętności, które szlifował codziennymi treningami pod czujnym okiem wuja. 
Wspomnienia młodych lat zawsze niosły ze sobą pewną nostalgię, w która mimo wszystko lubił popadać. Pochłonięty myślami wracał do czasów kiedy wszystko było nowe i pełne emocji. Czyli tego, czego zaczynało mu już brakować od jakiegoś czasu. Życie tropiciela często było po prostu nudne. Codzienne patrole, te same twarze, które spoglądały na niego z niejakim niepokojem, czy długie, żmudne wyprawy po łotrów, którzy na widok tropiciela w większości wypadków nawet nie stawiali oporów przy zatrzymaniu. Zdarzały się jednak czasami misje, które zakrawały o przygodę, bądź były prawdziwym wyzwaniem. Takie właśnie pomagały rozłożyć mu skrzydła i dać się nieść historii pisanej nieznanym..."

3 komentarze:

  1. Spoko, spoko... ale początek, jak i imiona jakby juz gdzieś czytał cos podobnego

    OdpowiedzUsuń
  2. Cześć! Czytałem poprzedniego posta w którym pisałeś o "wspólnym tworzeniu", a więc... ;] Fragment dość krótki i nie za wiele powiedział nam o Gorlanie. Wiem że:
    - stracił wcześnie ojca, dobrego człowieka
    - matka zmarła gdy miał 12 lat
    - przygarną go tajemniczy wujek
    - wujek czegoś uczył
    - aktualnie jego życie tropiciela ogólnie monotonne i nudne, od czasu do czasu coś się wydarzy.

    Brakuje jakiegoś wspomnienia z dzieciństwa, które opisze nam bliżej matkę, może moment gdy stracił matkę i poznał wuja. Opis co go w nim ciekawiło? Co było takie tajemnicze? Czym życie z wujem różniło się od tego, które dotychczas znał? Może przytoczenie wspomnienia z treningów gdy nauczył się jakiejś szczególnej umiejętności tropiciela, najlepiej związane z jakąś anegdotą, którą lubi nostalgicznie wspominać? I dopiero po czymś takim można opisać aktualną monotonię. Myślę, że coś takiego nada autentyczności. Zbliży do bohatera i pomoże czytelnikowi przyporządkować do niego określone cechy, wstępnie scharakteryzować. Na razie jest on znudzonym, tęskniącym tropicielem z trudnym dzieciństwem. A może to dzieciństwo nie było takie trudne? Może nie jest znudzony tylko aktualne zdania są zbyt banalne? Może czuje znudzenie bo tęskni za wyprawami na jakie zabierał go wuj? Może szuka ucznia aby nauczać go tak jak jego wuj to robił? Musi być jakiś punkt zaczepienia.

    Bez takiego zabiegu może być ciężko przykuć czytelnika do książki i zachęcić go do zgłębiania postaci i jej historii. Czytelnik będzie się czuł jakby oglądał mecz piłkarski na/w telegazecie. Wynik-minuta-zawodnik. A więcej rozrywki dostarczymy mu jak pokażemy skąd ten wynik się wziął - pokażemy całą akcję. Wtedy widz (dla nas czytelnik) wie co było przed golem, gdzie i kto popełnił błąd, kto to zauważył i wykorzystał, w jaki sposób, czy później się cieszył, jak bardzo, co na to druga drużyna, czy to był gwóźdź do trumny. To wszystko czyta się między wierszami. Ty, jako autor musisz to tam umieścić bo jeśli nie... To właśnie będzie jak mecz na/w telegazecie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację. Gdybym wrzucił dłuższy o kilka akapitów fragment wszystko byłoby jak należy. Wezmę to pod uwagę przy kolejnych wstawkach. Dzięki :)

      Usuń

To tak dla mnie ;)

W życiu każdego człowieka stąpającego po tym jakże brudnym i zafajdanym zdradą świecie pełnym fałszu i zazdrości przychodzi taki moment, w...